swoich problemach?

dziewczynka znów się rozkrzyczała.
Lereena wyciągnęła z fałdy sukienki sztylet, podrzuciła go na dłoni, odwróciła się i wyciągnęła go do mnie. Wzięłam i nieomal nie upuściłam – sztylet był bardzo miękki. Wyrzeźbiony z jakiejś słoniowej kości, bo był lżejszy niż drewniany. Rękojeść - nie wypolerowana, a gładka i jedwabista sama w sobie - tak miękko leżała na dłoni, że wydawało się, że jest przedłużeniem ręki. Samo ostrze przypominało półprzezroczyste pióro - cienkie, ze głównym trzonem i odchodzącymi od niego żyłkami. Popatrzyłam przez “pióro” na świat, który stał się przez to blado - różowy, a żyłki uzyskały piękny purpurowy kolor jak żyły. Widziałam już kiedyś coś takiego, pokazywali mi kielich z takiego tworzywa, napełniali go wodą i demonstrowali, jak zmienia kolor przy odrobinie jadu.
Zabierze mi to maleństwo tak samo brutalnie, jak
niesie go do morza i jak zanurza jego tłuściutkie stopki
- Naprawdę nie chciałem...
- Nie poruszałbym tego tematu - rzekł Tony. - To
- Jasne, czemu nie? - I po chwili dodał: - Ten jeden
ostrożnie po żebrach - może mu się to nie spodobać.
do tego, żeby być ojcem.
majątku, a tu raptem pojawia się kilkutygodniowa siostrzyczka,
wszystkich, którzy mieli nieszczęście znaleźć się na
uwiązanym na długiej smyczy do roweru, odbywała
brata Guya Wade'a, wiolonczelistę, wraz z żoną
- Zabraniam ci mnie dotykać. Przynajmniej kiedy jesteśmy
Odra i krztusiec w województwie opolskim